Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 5 maja 2011

Metamorfoza

Metamorfoza
Aleksander Serwiński

Sir Sernik Olas, jechał konno przez wieś. Jako największy, najmądrzejszy, i z całą pewnością najskromniejszy z paladynów, musiał pomagać ludziom z całych sił. Bywało to męczące, ale nie znał on innego życia. Nie to, że nienawidził swojej pracy… Ale ciekawiło go często inne życie. Życie bez reguł, obowiązków, heroicznych czynów. Zwykłe życie… Wtem ujrzał starca. Dziadunio przewrócił się na równej drodze, i nie mógł wstać. Pomógł mężczyźnie wstać. Okazało się, że nie jest on chory czy słaby. Po prostu pijany! Paladyn mimo wielu swych zacnych cech, pozostał ciekawy, i nawet klasztorny opat, tego nie umiał zmienić. Zapytał, więc starca:
-Dziadku ile wy macie lat? Bo tak starego człeka, żem jeszcze nie widział.
-Hik… za rok będzie…hik…ze trzydzieści…
Młody rycerz nie mógł w to uwierzyć. Wiedział, jaką szkodę na ciele i duszy czyni alkohol. Ale pierwszy raz widział to w… takim stopniu… Musiał coś z tym zrobić…
-Dziadku musimy pomówić…
-Ni mam czasu…hik… na kazania!
-To chodźmy do karczmy na wódę… Ja stawiam!
-W takim razie…hik…się pofatyguje…hik.
Paladyn wziął chłopa pod rękę i zaprowadził do gospody. Usiedli przy stole.
-Karczmarzu! Wódy daj… I ogórków na zagrychę.
-Już niosę szlachetny panie…
Poszedł do piwniczki. Dla takich gości zazwyczaj karczmarze mają lepsze wersje tego, co serwują pospólstwu. A paladyn zaczął mówić.
-Dziadku… Nie chciałbyś zmienić czegoś w swoim życiu? Alkohol nie jest jedyną rzeczą na świecie – widząc, że ten chce mu przerwać dodał – Nie, nie przekonasz mnie, co do tego. Zobacz ile wspaniałych rzeczy masz na wyciągnięcie ręki… Nie wiesz, jaką radość daje niesienie pomocy innym…
- A ty szlachetny panie, nie wiesz jak fajnie być alkoholikiem. A skoro nie wiesz to mnie nie pouczaj! I lepij pij to wódę, co żeś zamówił.
-Och, ona była po to by cię skusić do rozmowy. Ale skoro tak się sprawy mają, przyjmuje wyzwanie…
-Jakie wyzwanie?
-Jutro zamienimy się rolami. Ty przejmiesz mój styl życia, a ja twój. A pojutrze wrócimy do tej rozmowy, zgoda?

                                                                       ***

Sernik Olas zaczął dzień jak każdy szanujący się pijak. Od flaszki na start. Potem trzy na rozgrzewkę, dwie na rozruch i jedna pomocnicza. Potem już „nieco” chwiejnym krokiem ruszył spać. Oczywiście na sianie. Miękko tanio i w miarę wygodnie. Czuł się wolny. Od reguł, spasłego i upierdliwego opata, i rzeszy wieśniaków, który trzeba pomóc. Wolny i szczęśliwy.

                                                                       ***

Tymczasem Ziutek… Przepraszam Sir Ziucisław, jechał po wsi na swym rączym rumaku. Stać go było na wszystko. Ludzie go szanowali. Zero wyzwisk. No i te teksty w stylu:
-Witaj szlachetny panie – za każdym razem, gdy kogoś mijał… To jest życie. Sernik Olas miał rację! Szkoda, że to pierwszy i ostatni dzień mej paladyńskiej kariery…

                                                                       ***

Tak, więc, gdy nazajutrz się spotkali, w dupie mieli, na co się wczoraj umawiali. W rolach nowych zostali, i umowę spisali. Pieniądze paladyna nowego, za wiedze starego. A na co ten pieniądz będzie wydany? Tego domyślcie się sami…
Bo szczęście pod różną postacią, w życiu dostrzegać się opłaca…

1 komentarz:

  1. Każdy inaczej postrzega szczęście racja. Jak na mnie to ten cały paladyn był wielkim egoistą. Patrzył na wszystko przez pryzmat pieniędzy. Pewnie przestał dostrzegać tego ile jego praca niesie dobra innym albo nigdy tego nie widział. Szkoda, że tak do tego podchodził. Jak się męczył to się pewnie dobrze stało, że ta historia tak się zakończyła. Być może ten pijak lepiej się sprawdzi w tej roli. Kto wie?

    OdpowiedzUsuń