Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 9 maja 2011

Bohaterowie

Bohaterowie
Aleksander Serwiński

Wśród piasków Sahary, w odległej Afryce, leży budynek wykonany z piaskowca. Szargany wiatrem i burzami. Wokół pustka… Sam budynek miał może pięć metrów wysokości. Grube mury, okalały spore zbiorowisko namiotów różnej wielkości. Rozrzucone były one chaotycznie wokół oazy. Samą oazę stanowiło małe jeziorko oraz kilka palm daktylowych. Zastanawiacie się pewnie, kto mieszka w tak niekorzystnych warunkach? Tak, jak myślicie, to muszą być eskimoscy dezerterzy-bimbrownicy. Uciekli z zimnej Grenlandii, gdzie teraz trwa zryw niepodległościowy i osiedli w miejscu, gdzie nikt, nie będzie ich szukał. Mieli ze sobą, parę beczek śniegu, które uratowały im życie. Nie wiedzieli, że gdzieś może być tak ciepło. I gdyby nie to, musieliby pić ciepłe piwo! Samolot, który ich tu przywiózł został uznany za porwany, a następnie zaginiony. Tak naprawdę „ktoś” ukradł go z lotniska. Co do Eskimosów, oni sami wiele nie wiedzieli o swym schronieniu. Podobno mieszkali tu kiedyś asasyni. Kim byli, ani czym się zajmowali nie sposób było ustalić. Znaleźne noże, miecze, sztylety, trucizny i pułapki, nie stanowiły żadnej podpowiedzi. Eskimosi żyli sobie tam sami w szóstkę w spokoju, bimber daktylowy lał się hektolitrami, i było fajnie. Do czasu…

                                                                        ***

Bo, jak to zwykle bywa, gdy jest zapięknie, w mroku, coś się czai… A konkretnie murzyn sprzedający bokserki. Zgubił się biedak. No to go Eskimosi przygarnęli. A bokserki, bardzo się przydały. Niedźwiedzie futra, były nieco zaciepłe. Więc teraz, radośnie w siódemkę wiedli żywot hulaszczo-radosny. I choć mieli wszystko to… Nie no, w sumie to oni byli szczęśliwi. Tak tydzień za tygodniem mijał im czas. Eskimosi zdążyli naprawić samolot i napełnić wszystkie beczki po śniegu „zapasowym” bimbrem. Żyli tak sobie w siedmiu w wielkim szczęściu. Pewnego dnia, usłyszeli w samolotowym radiu komunikat. Otóż Grenlandia wywalczyła niepodległość. Spakowali bimber, futra, zdobyczną broń i murzyna, i odlecieli w stronę ojczyzny. Sprawa miała się tak:
-Zdobyliśmy Duński myśliwiec, po zestrzeleni setki samolotów wroga ulecieliśmy w stronę Afryki. Ścigała nas cała Duńska flota i lotnictwo. Postanowiliśmy zgubić ich w piaskach Sahary. Udało się. Następnie, wyrznęliśmy w pień wioskę Duńskich murzynów, jednego wzięliśmy, jako niewolnika. Udało się nam przejąć od dzikusów broń i bimber… Uwierzą?
-Tak. Ta historia nie ma słabych stron…

                                                                       ***

Oczywiście ich ziomkowie uwierzyli. Żyli sobie, jako bohaterowie. Nikt z autentycznych bohaterów Grenlandzkich, nie mógł się z nimi równać. Cała szóstka złożyła przysięgę milczenia. Ta, co oni zrobili, było największym przekłamaniem w całej Grenlandzkiej historii. Umknął im jeden szczegół (Stąd znam tę historię). Otóż pewnemu czarnoskóremu, sprzedawcy bokserek nie spodobała się rola niewolnika. To z jego ust znamy tę historię. Ale kto by tam czarnuchowi wierzył…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz